top of page

Podszewka na miarę naszych możliwości!

  • Zdjęcie autora: Tomasz Łomnicki
    Tomasz Łomnicki
  • 8 lut 2022
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 19 lut 2022

Jeżeli śledzicie mój profil to zapewne kilka razy widzieliście, że promuję u siebie jeden z XVII wiecznych sposób wszywania podszewki. Można powiedzieć, że uczyniłem sobie z niego znak rozpoznawczy i staram się go realizować w 95% wypadków. Daje mi on bowiem wiele radości. O co chodzi? Ano o sztukowaną podszewkę, czy też raczej kombinowaną. Creme de la creme oszczędności.



Historia lansu za rozsądną cenę jest bardzo bowiem stara. Starsza niż TikTok (to dla generacji Z), strasza niż Instagram (to dla milenialsów), a jakby się uprzeć to starsza nawet niż Internety! Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, bo każdy wie, że przed internetem nic ciekawego nie było, a za to było pieruńsko nudno, na co wskazuje zachowanie wszystkich bommerów, którzy za wielki fawor poczytują sobie to, że pili z kałuży i okładali się kijem. Iście jako neandertalczycy lub inni mieszkańcy sądeckiego. Ale nie o tym, nie o tym. Wróćmy do lansu, ale - jako się rzekło - za rozsądną cenę.


Otóż przodkowie Wasi, ale też pewnie i moi, tym się charakteryzowali, ze bardzo często "głupi nie byli" oraz mieli w sobie silne rozwinięty gen, który nazywa się w typologi krakosko-poznańskim. Charakteryzuje się on tym, że owszem można na bogato, ale przecież portfel ma swoje dna (a jak nie ma to gorzej dla Ciebie). Znali się tez na przysłowiach przez co wiedzieli, że jak Cię widzą tak Cię piszą a zarazem czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, a w ogóle to grosz do grosza i będzie kokosza. Przekładając z bełkotu na nasze - chcieli się pokazać, ale wiedzieli, że można gdzieniegdzie oszczędzić.


Stąd też sztukowali oni ubrania na potęgę! Materia bowiem była droga, a robocizna - w miarę tania. Czego sobie do serca nie bierzcie, bo owszem popełnię kiedyś o tym wpis, ale wierzcie mi - nie będzie dla Was on bazą do wyceniania niczyjej pracy w XXI wieku. Ale oprócz sztukowania, oprócz przeszywania i przerabiania każdej odzieży do maksimum (np. przerabianie starych podszewkę na dziecięce ubrania) stosowano jeszcze jedną metodę. Jest nią moje ukochane sztukowanie podszewki.


Na czym polega? Proste to jest jak konstrukcja cepa (chyba że spytać o tę konstrukcję archeologa), a efektowne jak stan konta w dzień wypłaty. Otóż w miejscach widocznych, tj. na kołnierzu, wylotach rękawów, na połach i baskinie dajemy materię ozdobną, ale tam gdzie już tego nie widać - korpus, rękaw - to hajda szary len! I przewiewnie i taniej, a jak trzeba uprać to bez problemu można wypruć, przeprać i na nowo wszy lub całkowicie nowym lnem zastąpić. "Genialne i praktycznie" jak to powiedziała Sonka Holszańska na widok nagiego Jagiełły. Stosowano to rozwiązanie nie tylko na zgniłym już wtedy Zachodzie, ale także we światłej Rzeczpospolitej Ilu Tam Narodów jej przypiszecie, że miała. Jak Europa długa i szeroka patent był znany, i to nie tylko w XVII wieku.


UWAGA! To oczywiście nie jest jedyny najważniejszy patent. Muszę to bowiem napisać gdyż pragnę uniknąć masy wpisów na priv, że ktoś tak nie robił, nie robi i nie zamierza robić. Oczywiście, że było pełno rozwiązań, mamy dublety w całości podszyte jedną tkaniną i jest to bardzo piękne, bardzo moralne, ale ja Wam opisuję metodę, którą ja u siebie stosuję i po prostu - tak po ludzku - mam do niej słabość. Jak nie przymierzając do cholesterolu.


Pozwólcie zatem, że przedstawię Wam kilka zabytków, które posiadają właśnie takie, a nie inne rozwiązanie:


Bajer, nie? Ja jestem w tym całkowicie zakochany i kiedy mogę - stosuję. Poniżej przykłady z moich realizacji.

(Cholera, muszę popracować nad ładniejszymi zdjęciami postępów prac i końcowych efektów xD)


Jeszcze raz podkreślę, żeby nie było płaczu, to jedno z rozwiązań i ciężko stwierdzić jak bardzo powszechne. Zabytki, które Wam pokazałem pochodząc z Niemiec oraz ze Szwecji, ale many od groma np. z Anglii, które posiadają całą podszewkę. Jak komu pasuje!


Na koniec jeszcze ciekawy przykład na obrazie, zerknijcie na mankiet tego obdartusa:


A także na przykład z z bliższych nam czasów i terenów, czyli XIX wiecznej prawdziwej Polski (znaczy się Galicji), oto przed Wami kobiecy żupan z Łęgu. Łęg to taka miejscowość, a obecnie część krakowskiej developerski, znaczy się miasta Kraków.


I na koniec z innych przykładów:



Na koniec ciekawostka od Ewy Lewandowskiej (autorki bloga Kostiumolog Ewka Lewandowska), która zwróciła mi uwagę, że w publikacji Ireny Turnau Słownik ubiorów: tkaniny, wyroby pozatkackie, skóry, broń i klejnoty oraz barwy znane w Polsce od średniowiecza do początku XIX w pojawia się wyjaśnienie, że taką wstawkę z gorszej tkaniny, którą wszywano w niewidocznym miejscu nazywano "Fałszem" :) doskonałe i od dziś będę to stosował. Poniżej zdjęcie z publikacji, nie wiem jakim cudem to przeoczyłem mimo że wielce razy ją przeglądałem:



1 Comment


Małgorzata Katarzyna Jakubiak
Feb 08, 2022

Żupan z Łęgowa piękny ,bardzo lubię granatowy kolor kojarzy mi się z odpowiedzialnością ,ale sama źle się w nim czuję ,oraz żółta i czerwona satyna ,czy tam jedwab.Bo zbytnio się nie znam.

Like
bottom of page