Naparstek. Twój największy przyjaciel.
- Tomasz Łomnicki
- 20 sty 2022
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 4 lut 2022
Jednym z bardziej charakterystycznych akcesoriów, które można znaleźć w pracowni krawieckiej jest przedmiot noszący nazwę naparstka (ang. thimble, niem. Fingerhüte, dla tych co chcą więcej odkryć w Google). Niech jednak nie zwiedzie nikogo jego rozmiar i pocieszna nazwa bowiem bez naparstka praca nad ubiorami trwałaby o wiele dłużej. I wiązałaby się z wieloma nieprzyjemnymi wypadkami.

Zdaję sobie sprawę, że zapewne część rekonstruktorów powie, że nie używa naparstka i nie czują się przez to gorsi lub wolniejsi. Ich prawo tak sądzić, ba, jak ktoś potrafi uszyć ubranie bez tego akcesorium i to dobrym tempie oraz bez kontuzji, to zaprawdę nic tylko ściągać czapki z głów!
Sam na początku swej przygody z szyciem unikałem naparstka, wydawał mi się zbędny oraz kojarzył mi się jako przedmiot dla osób o “delikatnych łapkach”, które boją się igły. Och, słodka naiwności! Życie bardzo szybko zweryfikowało moje zdanie na ten temat. I jak zawsze weryfikacja przebiegła nad wyraz boleśnie.
Wracając jednak do samego początku. Naparstki znane są już od wieków, a jedne z najstarszych znalezisk pochodzą z Chin (jak zresztą prawie wszystko na tym świecie). W Europie oczywiście stosować je mieli już starożytni Rzymianie (czyli tacy europejscy Chińczycy) oraz Grecy.
Ciekawostka: najstarszy naparstek z terenów dzisiejszej Polski został znaleziony przez archeologów (pozdrawiamy!) podczas wykopalisk w 2007 roku w Sobkowie (świętokrzyskie). Identyfikuje się ów zabytek z kulturą łużycką więc można sparafrazować klasyka pisząc: “A niechaj narodowie wżdy postronni znają, że kulturołużyczanie nie gęsi i swoje naparstki mają”. W myśl prastarej zasady istnienia Europy dwóch prędkości w przeciwieństwie do rzymskich naparstków wykonanych z brązu ten z terenów nam bliższych był wykonany z gliny. Klasyka.
Tak czy siak naparstki towarzyszą nam dzielnie przez antyk, średniowiecze, nowożytność i współczesne czasy. Oczywiście w średniowieczu istniał także osobny cech zrzeszający wytwórców naparstków (ludzi tamtych epok mieli szał na punkcie zakładania nowych cechów tak jak dzisiejsi mają szał na rewolucyjne startupy). W późniejszym czasie, około XVIII i XIX wieku, zyskały także funkcję przedmiotu będącego fajnym prezentem oraz obiektem kolekcjonerskim (nadchodzą święta, a zatem wiecie co zrobić z tą informacją).
Naparstki, jak już pisałem, wykonywano z gliny, skóry, brązu, metalu, a także z kości słoniowej oraz porcelany. Obecnie króluje metal, a czasem także guma.
No dobrze, tyle historii, ale do czego naparstek służy? Oprócz tego aby rubaszny wujo na spotkaniu rodzinnym mógł powiedzieć, że on wypije tylko naparsteczek wódeczki? Ha, naparstek, moi drodzy czytelnicy, to specjalistyczny, skomplikowany przyrząd, który zakładany na palec chroni go przed wbiciem się igły w czubek palca podczas szycia, przyspiesza proces szycia i pomaga w przebijaniu co grubszych tkanin.
Najczęściej zakładany jest na środkowy palec u dłoni, która służy nam do trzymania igły (ją samą trzymamy za pomocą kciuka oraz palca wskazującego i jej tył opieramy właśnie na naparstku). Słowa nie są w pełni w stanie oddać tej niezwykłej pozycji ludzkiej dłoni więc pozwolę sobie to zobrazować grafiką pochodzącą z książki z 1901 roku.
Podczas szycia palec wskazujący i kciuk “celują” czubkiem igły tam gdzie chcemy trafić, a środkowy palec zabezpieczony naparstkiem pcha igłę do przodu. Bez bólu, stresu, z siłą i krawiecką godnością osobista.
Ważne: tył igły opieramy na palcu z naparstkiem, ale w miejscu gdzie normalnie znajduje się nasz paznokieć. Nie z boku, bo w całej tej pracy dłoni, palców i naparstka chodzi o naturalne ruchy dłoni, a te raczej polegają odginaniu palców (tak jak zaciskanie dłoń w pięść i w drugą stronę). Palce nie często chodzą “na boki” (chyba, że jesteście fanem Star Treka i akurat wylądowaliście na konwencie) więc nie jest dla nich dobrze wymuszać nienaturalny ruch.
Przy wyborze naparstka ważne jest abyśmy zwrócili uwagę na jego dopasowanie. Nie kupujcie go przez “internety”, bo nie może być on zbyt mały (żegnaj niedokrwiony czubku palca), ani zbyt wielki (zsunie się i poleci gdzieś daleko wraz ze złym słowem z Waszych ust).
Pro tip: dobrym pomysłem, który ja stosuję, jest po zakupie naparstka potraktowanie go… Młotkiem! Tak, tak, ale nie bezmyślne tylko spokojne obstukanie, które ma na celu zmianę jego kształtu z okrągłego na delikatną elipsę (mało osób ma idealnie okrągły kształt końcówki palca). Pomaga to w lepszym dopasowaniu go do palca, a zatem poprawia jakość użytkowania i tempo pracy. A tempo i jakość to najważniejsze rzeczy w krawieckim rzemiośle.
Polecam zaprzyjaźnić się z naparstkiem. Pobyć z nim chwilę sam na sam, zrozumieć siebie nawzajem, bo dzięki niemu wzrasta jakość pracy. A przecież o to w tym chodzi. Gwarantuję Wam, że po dłużej praktyce nie będziecie mogli się bez niego obyć oraz, że być może tak jak ja będzie się Wam zdarzało go nosić w kieszeni lub w trakcie „normalnych” domowych prac, które przerwa Wam na chwilę krawieckie swawole!
Comments